po co się jedzie do Bremen
po miłość
po śmierć
tam się rozciąga pustynia z kwitnącego zapachu
tam wiatr prześciga siebie w gonitwie od liści
do liści
sędziwe słońce
podparło usta
pleśni zielonym cieniem
wieczór
przymrużonymi oczyma patrzy
Bremen
Bremen
czy to tak
nieduże
ponad nim tkliwość chmury
wzdłuż bioder
owinięte ręką rzeki
która aż tu
zeszła
po stopniach gór
boso
po ostrych kamieniach biegła
raniąc stopy
o wystające z dna
pełgła
wzd&